Skok w nieznane – część I
Jak się nie psewrócis, to sie nie naucys ! (instruktor narciarstwa „Wojna domowa” reż. J. Gruza)
Odważny krok w nieznane nie musi kończyć się przewróceniem. Ale zawsze kończy się jakąś nauką i wzrostem kapitału doświadczenia. Rezygnacja z jego wykonania jest czasem wynikiem przemyśleń, skalkulowania argumentów „za” i „przeciw”, czyli rozsądną, a w każdym razie mającą podstawy decyzją. W rzeczywistości taka kalkulacja bywa efektem wewnętrznego nastawienia, że na pewno się nie uda. Skąd się ono w nas bierze – to temat do osobnych rozmyślań.
Powiedzenie instruktora (w tej roli B. Kobiela) da się trochę przerobić na nasze potrzeby: „jak sie nie psewrócis, to się nie dowies”. Nie dowiesz, co by się stało, gdybyś spróbował. Pomysł wygląda na oczywiście nierealny, głupi, śmieszny? Może masz rację, ale najpierw sprawdź, skąd ta opinia – to nic nie kosztuje. Samo nasuwa się pytanie – jakie są dowody na to, że opinia jest słuszna? A jakie na to, że nie?
W firmie „X” pracownicy zajmujący stanowiska koordynatorów poszczególnych linii produkcyjnych dużą część czasu spędzali przy komputerach, wpisując rozmaite dane, tworzące raporty zmianowe, przesyłane do kierowników produkcji, utrzymania ruchu, magazynów. Obserwacja ich codziennej pracy pozwoliła na zaskakujące odkrycie. Spędzali średnio ok. 23% swojego czasu na hali produkcyjnej, czyli tam, gdzie zgodnie z założeniami powinni działać przez możliwie największą część dniówki. Nie trzeba dodawać, jaki ten stan rzeczy miał wpływ na ich skuteczność. Analizowanie zakresu raportowania było jak kręcenie się w kółko i nie prowadziło do innych wniosków niż takie, że raporty są niezbędne. Do momentu, gdy odważono się zadać wspomniane wcześniej dwa pytania, wzmacniając efekt dodatkowym – co strasznego się stanie, gdybyśmy zrezygnowali z takiej formy i częstotliwości raportowania?
Z dużymi oporami podjęto decyzję, by od następnego dnia zaprzestać raportowania na czas jakiś oraz wypędzić koordynatorów z ich biur na halę. Zaskakująca zmiana wprawiła ich w dobry nastrój, czego nie można powiedzieć o kadrze kierowniczej. Oczekiwano chaosu, braku niezbędnych do planowania danych i wielu innych nieszczęść. Obawiano się też, że cały eksperyment okaże się podwójnym błędem, ponieważ dodatkowo trzeba będzie uzupełniać stracone dane, niektóre prawdopodobnie nie do odtworzenia. W systemie informatycznym pozostały niewypełnione tabele, nienarysowane wykresy, obok maszyn puste formularze. Jak tu planować, monitorować, kontrolować, podsumowywać?
Ciąg dalszy tej historii w kolejnym odcinku.
Tomasz Wachowicz