Czekając na Godota
Czasem wszyscy czekają na zmianę, a kiedy ta wreszcie nadchodzi, okazuje się – że w zasadzie nic się nie zmieniło. (Tomek Wachowicz)
Inteligentny zegarek, którego działania jeszcze dokładnie nie rozgryzłem, pokazuje wykresy między innymi podsumowujące moją fizyczną aktywność i nieaktywność. Gdy po wyjątkowo aktywnym dniu okazało się, że – statystycznie rzecz biorąc – prawie 47% całego czasu spędziłem w bezruchu, spróbowałem wyciągnąć z tego jakiś wniosek. Rzecz jasna odliczyłem „bezruch aktywny” – pracując przy komputerze trudno ocenić, że to czas nieaktywny. Wynik zmniejszył się o prawie dwadzieścia procent, ale i tak zostało dużo…
Wszystko to, co zostało, można opisać jednym słowem: oczekiwanie na coś.
To jasne, że oczekiwania nie da się wyeliminować. Można jednak je wykorzystać. To umiejętność, której powszechnie brakuje, lub się po nią niechętnie sięga. Oczekiwanie jest bowiem znakomitą wymówką. Zdarza się nawet, że planujemy takie rozwiązania, dzięki którym nie będziemy musieli na razie niczego robić – bo czekamy. Nie szukamy tymczasowych rozwiązań. Nie szukamy innych sposobów wykorzystania czasu. Jesteśmy zajęci czekaniem. Przecież nie ma cięższego zajęcia niż oczekiwanie!
Ktoś powiedział, że jeśli tylko oczekujemy, nie mogąc dać nic w zamian, to czysta chciwość.
Element niepożądanego, niepotrzebnego i jałowego oczekiwania jest widoczny w przypadku pracy maszyn, o ile dysponujemy danymi pokazującymi modelową linię czasu. Jest to stosunkowo łatwe do zaobserwowania i wyliczenia. Znacznie gorzej z oczekiwaniem na poziomie zarządzania. Tutaj ten czas da się „zagadać”: wytłumaczyć, uzasadnić, zracjonalizować.
Ale czas jest jeden i ma tę nieubłaganą właściwość, że nie da się go ponownie wykorzystać. Dziwne więc, że traktujemy go jak nieograniczony zasób…
„Średnie oczekiwanie na opóźnione pociągi w Japonii to 18 sekund. Średnie oczekiwanie w Polsce – od 5 minut 59 sekund do 34 minut, w zależności od rodzaju pociągu; dane z I kwartału 2022 roku. Konsekwencje opóźnienia o minutę: w Japonii zwolnienie z pracy wszystkich odpowiedzialnych. W Polsce…”
Tomasz Wachowicz